piątek, 30 grudnia 2011

Rozkosze nocy Sherrilyn Kenyon




Tytuł: Rozkosze nocy
Autor: S. Kenyon
Wydawnictwo: MAG
Seria: Mroczny Łowca tom 1
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 432



   Słuchajcie fani paranormali: wreszcie coś bez wampirów! No, prawie. Ale technicznie nie są oni wampirami, więc się liczy. Oto pierwsza część serii Mroczny łowca. Brzmi mrocznie. Już mi się podoba.
   Krótko o treści. Mroczni łowcy to wojownicy Artemidy, których dusze łkały z cierpienia w trakcie śmierci, zaś łaskawa bogini uczyniła ich nieśmiertelnymi i obdarzonymi paranormalnymi zdolnościami, by zabijali zdeprawowanych potomków Apolla – Daimony. Daimony, by utrzymać się przy życiu, wysysają krew i dusze z ludzi, za co Łowcy na nie polują. Łowcy nie mają dusz. Jest to zabezpieczenie przed Daimonami (nie masz duszy, to on nie może jej z ciebie wyssać). Jeśli tego zabezpieczenia by nie było… cóż, wyobraźcie sobie zdeprawowanego mordercę, który może władać wszystkimi żywiołami, używać telepatii i telekinezy, a w dodatku sam się leczyć. No właśnie.
   Sprawa tego konfliktu jest nieco bardziej zagmatwana, ale żeby w pełni ją objaśnić musiałabym przepisać tu połowę książki. Pozostańmy więc przy ogólnikach.
   Rozkosze nocy ukazują nam akcję od strony Kyriana, łowcy, starożytnego Greka i generała. Budzi się on w ciemnej piwnicy przykuty kajdankami do pięknej kobiety, Amandy. Zaś Desiderius (zły przeciwnik) pragnie go zabić. Daje mu dzień na ukrycie się. Zabawa będzie wtedy fajniejsza. Kyrian nie ma wyjścia. Nie chce narażać kobiety, więc przystępuje do zabawy.
   Na szczęście dla niego Amanda nie jest zwykłą dziewczyną. To czarodziejka, której moce jeszcze się nie skrystalizowały. Kyrian musi ją ukryć, żeby móc spokojnie zając się Desideriusem. Nie jest to jednak takie łatwe. Ten facet nie jest zwykłym Daimonem, posiada jakieś paranormalne zdolności, podobnie jak łowcy. Kyrian sporo się nagłowi jak go pokonać.
   Tymczasem Amanda wcale nie ma zamiaru siedzieć bezczynnie. Desiderius zagraża także jej rodzinie (ekscentrycznej, bo ekscentrycznej, ale rodzinie). Pomaga Kyrianowi, a jej stała obecność rozbudza w mężczyźnie uczucia, o których myślał, że już dawno je pogrzebał. Kiedy ukochana żona zdradza ciebie i kraj, też byś chciał zapomnieć o miłości. Jest to jednak bardzo silne uczucie i nie da się go powstrzymać siłą woli.
   Amanda oprócz Desideriusa musi jeszcze pokonać mur, który wzniósł wokół swojego serca Kyrian. Tysiące lat życia z uczuciem zdrady nie wpływa dobrze na zakładanie nowego związku. By udowodnić mu swoją miłość i pozyskać jego zaufanie będzie musiała zwrócić mu jego duszę, którą przy przemianie w Łowcę zabrała Artemida. Jest jednak haczyk, zawsze jest. Żeby to zrobić, będzie musiała go zabić.
   Tak pokrótce rysuje się treść tej części. Natrafiłam na tę książkę przypadkiem i nie miałam żadnych wcześniejszych założeń co do jej treści. Wiedziałam tylko, że to romans. Muszę przyznać, że Rozkosze nocy miło mnie zaskoczyły.
   Nie przepadam za wprowadzaniem mitologii do paranormali, jednak tu wyszło to nadspodziewanie dobrze. Bogowie greccy oczywiście są na głównym planie, ale przewijają się też bogowie rzymscy i nordyccy. Okazuje się również, że świat nie jest zamieszkany tylko przez ludzi, ale też przez inne rasy. Jedne koegzystują, inne niszczą. Jednak nic nie jest ani czarne ani białe. Autorka świetnie pokazała odcienie szarości. Okazuje się, że ktoś kto wydawał się zły i tak był opisywany, miał swoje powody by się takim stać. I też potrafi kochać oraz wybaczać tak samo jak zabijać i nienawidzić. Tym samym bohaterowie, całkowicie wywodzący się ze świata fantazji, wydają się niezwykle realistyczni.
   W powieści nie zabrakło również gorących scen erotycznych. I nie jest ich mało. Nie zakłócają jednak przebiegu akcji, a są dość sprytnie w nią wplecione.
   Przyznam też, że pewne elementy wydały mi się skądś znajome. I zerknęłam na książki J.R. Ward, których jeszcze tu nie recenzowałam. Niby fabuły inne, ale ogólny ich zarys jest w obu książkach bardzo podobny. Zauważyłam też analogię przy głównych męskich postaciach w każdym tomie. Ich charaktery ukształtowały się przez podobne przeżycia. Nawet jako bohaterowie kolejnych tomów pojawiają się w podobnej kolejności. Sama idea Bractwa Czarnego Sztyletu (Ward) jest bardzo bliska Mrocznym Łowcom. Chyba ktoś się tu kimś inspirował.
   Nie powiem jednak, że źle to wyszło. Obie serie bardzo mi się podobały. Szczególnym plusem jest ciągłość fabuły w kolejnych tomach. Nie są to pojedyncze historie o dwojgu ludziach, których ktoś tam ściga. Problematyka serii jest bardziej złożona. Ujawnianie drobnych faktów jeszcze bardziej rozbudza ciekawość czytelnika. Kiedy już czegoś się dowiaduje nowa informacja wyskakuje jak Filip z konopii, żeby zbić czytelnika z tropu i całkowicie zmienić jego wcześniejsze wnioski. Nie da się przewidzieć dalszej akcji.
   Rzecz na minus, której nie mogę pominąć. Kto projektował okładkę? Wygląda jak kolejna część sagi Kusziela. Absolutnie nie pasuje do treści książki. W dodatku jest brzydka. Myślę, że wydawnictwa, w których ofercie romanse są zaledwie ułamkiem, powinny się jeszcze wiele nauczyć jak je wydawać. 
   Sądzę, że każdy znajdzie w Rozkoszach nocy (angielski tytuł jest dużo lepszy – Fantazy lover i dużo lepiej pasuje do treści, ale cóż robić? Taka jest polityka wydawnictw w Polsce) coś dla siebie. Gorące sceny, poświęcenie dla ukochanego, dynamiczna akcja, niebezpieczne pościgi, krwawe starcia. Wszystko okraszone mnóstwem tajemnicy i niebezpieczeństwa. No i oczywiście wszędobylska miłość. W końcu to romans.

2 komentarze:

  1. Intrygujący tytuł :D Myślę, że mogłaby mi się podobać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam już tę powieść i bardzo mi się podobała. Taka miła, odprężająca lektura. :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...