Autor: A. Bishop
Wydawnictwo: Initium
Seria: Czarne kamienie tom 3
Rok wydania: 2009
Ilość stron: 416
Może was zastanawiać dlaczego trylogię fantastyczną
recenzuję na blogu o romansach. Więc wyjaśniam. Po pierwsze uwielbiam tę serię,
po drugie to mój blog i mogę robić co chcę, po trzecie w tej części mamy
duuuuużo romansu. A żeby dotrzeć to części miłosnej trzeba było przebrnąć przez
poprzednie tomy, które dążyły do opisywanej teraz historii. Bez poprzednich nie
wiedzielibyście o czym jest ta. W sumie bez poprzednich tej by nie było. Byłaby
to wielka szkoda, gdyż Królowa jest
zdecydowanie genialna.
Akcja rozpoczyna się kilka lat po Księżniczce cieni. Myślałby kto, że
Dorothea po tylu latach i niezliczonych porażkach przestanie wreszcie knuć. Ale
nie! Każde swoje niepowodzenie stara się wykorzystać na swoją korzyść (zawzięła
się i już). Tym razem odgrywa mistrzowską farsę i oszukuje królowe Terreille,
że Wilki Lord manipuluje Jaenelle, by przejąć władzę nad wszystkimi krainami. A
przecież nie można dopuścić, żeby wcielenie zła zapanowało nad ich szczęśliwą
krainą. Szykuje się wojna z Kaeleer.
Tymczasem Alexandra, babka Jaenelle dowiaduje się,
że jej druga wnuczka – Wilhelmina, opuściła Terreille i udała się przez Wrota
do Kaeleer. Dorothea namawia ją, by Alexandra pojechała odzyskać swoje wnuczki
i tym samym zapobiegła planom Wielkiego Lorda. Kobiety nie trzeba długo
przekonywać. Jest przekonana o swojej racji i nie chce dopuścić do siebie
myśli, że to jej ślepota przy sprawie z Braywood doprowadziła do nieszczęścia
Jaenelle. Jednocześnie jest zbyt uparta i dumna, by przyznać się do złego
zarządzania terytorium.
Za to w Mały Terreille trwa właśnie targ służby.
Wszyscy, którzy chcą zamieszkać w Kaeleer muszą odsłużyć kontrakt na jednym z
dworów, by przyzwyczaić się do panujących na tym terytorium innych obyczajów.
Lucivar poszukuje kogoś, kogo mógłby sprowadzić. Oprócz kilku starych znajomych
Eyrenów, natyka się na Daemona, który wreszcie opuścił Wykrzywione Królestwo (zajęło
mu to tylko kilka lat). Obaj nie wiedzą ile mieli szczęścia. Przekupieni przez
Dorotheę urzędnicy skutecznie chcieli zapobiec dostaniu się Sadiego do Kaeleer.
Yaslana odnajduje również Surreal i Wilhelminę. Już nigdy nie będzie tak
spokojnie jak do tej pory.
Cały tom Królowej
ciemności można podzielić na dwie części. Pierwsza kręci się wokół Daemona
i Jaenelle i ich nowoodkrytej miłości. Ich podchody bywają równie zabawne, co
irytujące. Widzimy też zmagania całej świty z oswojeniem się z nowymi
obyczajami. Surreal spotyka przystojnego Falonara. Wilhelmina staje się
odważniejsza. A Lucivar stara się poskromić swojego małego syna, istne
diabelskie wcielenie. Już samo jego imię powinno coś wam powiedzieć – Daemonar.
Ten sielski nastrój zostaje jednak zburzony przez
przybycie Alexandry. Wraz z nią do pałacu dostają się zawiłe intrygi Dorothei.
Efektem będzie śmierć i zniszczenie, a także nieposkromiony gniew Królowej. Wielki
Lord wiedział co mówi, kiedy ostrzegał, żeby nie mówić wszystkiego Jaenelle.
Królowa ciemności, co najmniej sześć razy potężniejsza niż Saetan i Daemon
razem wzięci (obaj noszą czarne kamienie, przypominam), uwolniła swoją moc, by
wymierzyć sprawiedliwość.
Druga część książki jest dużo bardziej mroczna.
Rozpoczynają się przygotowania do wojny Kaeleer z Terreille. Jaenelle znalazła
sposób, by uchronić swoich najbliższych, ale będzie musiała coś poświęcić. Jej plan
może jednak nie wypalić. Rodzina Lucivara została porwana (zgadnijcie kto
maczał w tym palce? Tak! Hekatah i Dorothea), on sam poleciał im na pomoc i
również został pojmany. Saetan, który chciał wyrwać swego syna z łapsk wrogów
też. I nagle do obozu, gdzie więźniowie są przetrzymywani, wkracza Daemon. A
właściwie jego drugie wcielenie – Sadysta. Po jego złowieszczych wyczynach nikt
już nie pamięta przepowiedni Karli: „Przyjaciel zostanie wrogiem, by pozostać
przyjacielem”, a powinni.
Czytając ostatni tom trylogii Czarnych kamieni (początkowo tak zakładała autorka, ale zaraz po
jej sukcesie seria rozrosła się do, na razie, dziewięciu tomów) nie mogłam się
od niego oderwać. Akcja zdecydowanie nabrała tempa. Zaczyna się etap
konfrontacji i ostatecznego rozstrzygnięcia. Jest mrocznie i tajemniczo, a do
tego brutalnie. Na szczęście wszystkie te elementy umiejętnie przetykane są
fragmentami zabawnymi.
Oprócz scen brutalnych będziemy świadkami oswajania
się Daemona z krewniakami, irytujących zachowań Karli oraz ognistych schadzek z
Falonarem. Wszystko to przetykane fantastycznym humorem.
Nareszcie wyjaśnia się wiele wątków. Niestety nie
wszystkie. W książce nagle dowiadujemy się, że na przykład Lucivar ma żonę. Ale
skąd ona się wzięła i jak się poznali, nie jest powiedziane. Ja wiem, co się
stało, ale wy będziecie musieli przeczytać tom czwarty Serce Kaeleer.
W tomie trzecim wreszcie i czytelnik ma szansę
wrosnąć w nową rzeczywistość. Razem z bohaterami poznaje prawa rządzące
Kaeleer. Musi przystosowywać się, zawierać kompromisy, a czasami kapitulować.
Wszystkie postacie są tak barwne, żywe i
różnorodne, że nie da ich się krótko opisać. Każdy z bohaterów ma indywidualny
charakter i da się to wyczytać z książki. Wiele razy czytałam powieści, w
których bohaterowie byli w ten sposób opisywani, ale ich kreacja ciągle była
taka sama. Nie mieli swojej własnej tożsamości książkowej. Ale w Królowej ciemności nic takiego nie
zauważyłam. Nawet postacie drugoplanowe są niepowtarzalne i nie do podrobienia.
Książka jest tak wypchana wiadomościami, że czasami
ma się wrażenie, że głowa wybuchnie od nadmiaru informacji, ale zaraz zjawia
się ktoś kto wszystko ładnie nam wyjaśni. Dzięki temu czytelnik może spokojnie
wczuć się w ten świat z pełnym wrażeniem zaspokojenia.
Czytając Królową
przeżyjecie istne katharsis. Nie dość, że główni bohaterowie wreszcie się
zeszli i aż wylewa się z nich nadmiar miłości, to nadchodząca wojna spowoduje
liczne straty. Przez ostatnie dwieście stron będziecie wylewać morze łez.
Wielokrotnie opadnie wam szczęka na skutek opisywanych zdarzeń. Niejeden raz
skrzywicie się ze zgrozy i obrzydzenia. Myślę, że miłośnicy romansu oraz
wielbiciele horroru znajdą w tej książce pasujące do ich upodobań fragmenty.
Może się wydawać, że mimo wartkiej akcji tematyka
tego tomu będzie nudna i monotonna. W końcu ile można czytać o miłości i
wojnie? Nic bardziej mylnego. W każdym rozdziale dowiadujemy się czegoś nowego
o bohaterach, o Kaeleer i o mającej nadejść wojnie. Gdy już wsiąkniecie w ten
fantastyczny świat nic nie oderwie was od książki.
Anne Bishop to jedna z tych autorek, których książek jeszcze nie znam, ale mam wielką ochotę zacząć ją czytać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń