Tytuł: Ukryte skarby
Autor: N. Roberts
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2001
Ilość stron: 358
Nie pamiętam
już kiedy po raz pierwszy przeczytałam jej książkę. Nie pamiętam nawet, która
to była. Wiem jednak, że odkąd pamiętam Nora Roberts jest moją ulubioną
pisarką. Żadnego innego autora nie mam przeczytanego tak dokładnie i wnikliwie,
jak jej. Przygotujcie się na bicie pokłonów, stawianie złotych pomników i hymny
pochwalne, bo oto recenzuje moje literackie bóstwo!
Książkę
pożyczyła mi moja ciocia, u której to na półce leżał już pożółkły tom 350
stronicowej powieści – romansu. Nudziłam się, więc zaczęłam czytać. Nora jak zwykle
zaczyna ciekawie i nigdy się nie powtarza. Pierwsze zdanie ma mówić wiele, a
jednocześnie nie mówić nic, tak żeby czytelnik chciał czytać dalej. I
oczywiście, chce.
Krótkie
streszczenie z tyłu okładki: Dora Connroy, prowadząca w Filadelfii niewielki
sklep z antykami, zakupuje na aukcji zestaw intrygujących przedmiotów. Wkrótce
dowie się, że nowy nabytek jest czymś więcej niż tylko urozmaiceniem jej
zbiorów – Dora nieświadomie staje się jednym z biernych ogniw międzynarodowego
przemytu dzieł sztuki. Gdy wraz ze swym sąsiadem, byłym policjantem, Jedem
Skimmerhornem, postanawiają rozwikłać tajemnicę, mimowolnie przekraczają
niewidzialny próg, za którym żądza posiadania przeradza się w śmiertelną
obsesję, a w cenę sztuki wliczona jest krew...
Mocne, ale nawet
ten krótki opis nie oddaje w pełni świetnej fabuły przesyconej, muszę napisać
to słowo, zajebistym humorem. Roberts nigdy nie pisze sztampowych romansów. W
jej powieściach oprócz miłości zawsze równorzędną rolę odgrywa też inny wątek,
najczęściej kryminalny – jak w tym przypadku.
Samodzielna
bizneswoman i bogaty były policjant z - nieodzowną w romansach - traumą, którzy
mają, delikatnie mówiąc, problemy z dogadaniem się, a jednak coś ich do siebie
ciągnie. Sceny z głównymi bohaterami umiejętnie przeplatane są scenami z szefem
całej szajki przemytniczej, który planuje kolejne kradzieże i... morderstwa.
Niestety to nieco psuje całą tajemnicę. Już od samego początku wiemy, kto jest
przestępcą. Zaliczmy to jednak do jednego ze sposobów realizowania konwencji
gatunku.
Być może już
zdążyliście zauważyć, że najbardziej w romansach cenię humor. Czytanie o
przesłodzonej miłości powoduje, że robi mi się niedobrze, a humor zawsze jest
„na czasie”. Dlatego tak zachwycili mnie główni bohaterowie. Bez przerwy sobie dogryzają,
a robią to w całkiem nieszkodliwy sposób. Przez to nawet wyraźniej odczuwa się
łączącą ich chemię.
Autorka
barwnie opisuje też postacie poboczne. Rodzina Dory, to zawodowi aktorzy, w
dodatku ekscentryczni. Każda postać ma swój własny charakter i sposób bycia, co
jeszcze lepiej różnicuje świat przedstawiony, a także powoduje wiele zabawnych
sytuacji.
Pod koniec
książki, akcja jakby się rozmywa. Co jest dziwne, gdyż w tym momencie
bohaterowie intensywnie pracują nad rozwiązaniem zagadki i ujęciu sprawcy. Może
odniosłam takie wrażenie, bo bohaterowie już się „nie szukają”, ale są razem
jako para. Na szczęście ta chwila nie trwa długo. Jeden rozdział dalej znowu
mamy pełną dynamikę zdarzeń i szybkie tempo, które nie pozwoli wam oderwać się
od lektury.
Jedynym
minusem jest zakończenie. Zbyt oględne. Zabrakło mi ledwie kilku jakiś
konkretniejszych zdań podsumowujących. W sumie to romanse bardzo trudno
zakończyć z polotem – mnie zawsze jest mało i nie do końca tak jak bym chciała.
Ale znając Norę, mogła postarać się o lepsze.
Książka
zdecydowanie genialna! Barwne postacie, zagadka kryminalna, sporo akcji i
oczywiście mój ulubiony – humor. Zdecydowanie polecam znudzonym cukierkowymi
romansami czytelnikom. Jeśli wolicie czytać romanse jeszcze bardziej kryminalne
niż ten, to polecam serię In Death.
Też Nory, która pisze pod pseudonimem J.D. Rob. Za te książki też się zabiorę.
Muszę tylko odzyskać głos po opętańczych wrzaskach nad kunsztem jej pisarstwa
:D
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Norę lubię, więc z chęcią przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Przeczytałam już kilka książek Nory Robert i w 75 % byłam zachwycona... Tylko raz autorce nie udało się trafić w mój gust.
OdpowiedzUsuńPo tę kiedyś z pewnością sięgnę :)
Pozdrawiam serdecznie, Klaudia.
czytałam :) a seria In Death jest genialna :D kocham Roarka i Eve <3 ^^
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam czytać "Obsesję" Nory Roberts, która (muszę się przyznać) była pierwszą książką tej autorki, którą przeczytałam. Troszeczkę się zawiodłam... ale mam nadzieję, że jej inne książki spełnią moje oczekiwania co do kryminałów :) Polecasz konkretne tytuły?
OdpowiedzUsuńRecenzję ww. książki znajdziesz na www.the-books-in-the-rye.blogspot.com
Pozdrawiam!