Tytuł: Bezzmienna
Autor: G. Carriger
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Seria: Protektorat Parasola tom 2
Seria: Protektorat Parasola tom 2
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 320
O maj gad! Tylko te słowa przychodzą mi do głowy po
przeczytaniu tej części. Początek, jak to początek, trąci nudą, mimo że zaczyna
się od przysłowiowego trzęsienia ziemi. Fabuła nie wciągnęła mnie tak, jak w Bezdusznej, więc czytając czułam się
trochę rozczarowana. Ale zakończenie! Autorka zrzuca istną bombę atomową! W
życiu nie spodziewalibyście się takiego zakończenia. Teraz z niecierpliwością
czekam na tom trzeci. Jak mam przeżyć bez dalszego ciągu? Umrę nie wiedzą co
tam się dalej stanie.
Ale zacznijmy od początku. Londyn nawiedziła fala
humanizacji. Wszyscy nadprzyrodzeni odzyskują swą śmiertelność, a duchy
podlegają egzorcyzmom (czyli odchodzą do niebytu, gdyż ich dusza nie ma już do
czego wrócić). Wszystko wskazuje na to, że jest to działanie bezdusznego. I
oczywiście podejrzewają o to lady Woolsey. Alexia dość szybko wskazuje na
bezmyślność takiego rozumowania, ponieważ kiedy rzeczona fala nadeszła, ona
(lady) spała w ramionach swojego hrabiego. A więc ma alibi. W takim razie, co
spowodowało masowe uśmiertelnianie? Nie wiadomo, ale okazuje się, że fala zaczęła się przesuwać
na północ w stronę Szkocji, by zatrzymać się w okolicach zamku Kingair. O
dziwo jest to siedziba byłej watahy hrabiego Woolsey (w tym tomie dowiemy się
dlaczego z niej odszedł). Lord Maccon bezzwłocznie wyrusza do Szkocji
pozostawiając Alexię samą z całym pułkiem nadprzyrodzonych i wkurzającym majorem
Channingiem Channingiem z Channingów chesterfieldzkich rozstawiających namioty
w jej ogrodzie oraz z tajemniczą prośbą, by odwiedziła ona modystkę. Zabawna
historia z majorem poprzedza wizytę u madame Lefoux i otrzymanie nowego modelu
parasolki. Owa madame nie jest, jak się później okazuje, tylko modystką. W
dodatku ubiera się jak mężczyzna, choć bardzo szykownie. W międzyczasie spada
na nas wiadomość, że panna Hisselpenny wychodzi za mąż za kapitana
Featherstonehaugh (kto napisze mi jak powinno się to czytać?). Ale nie jest do
końca pewna swej decyzji, wziąwszy pod uwagę jej obściskiwanie się w trakcie
powieści z panem Tunstellem – lokajem hrabiego. Alexia nie daje sobie w kaszę
dmuchać i szybko opanowuje sytuację. Natychmiast - prawie - wyrusza do Szkocji w
ślad za mężem. A ową podróż odbywa sterowcem. Tam ktoś próbuje ją zabić
(dwukrotnie), normalka. Hrabina dociera do zamku i zauważa, że to to miejsce
jest źródłem humanizacji. Pozostaje tylko odkryć, co właściwie jest tego
przyczyną. Mim namiętnych zalotów jej własnego męża, udaje jej się do tego dojść
dość szybko. I to na tyle fabuły.
Jak zwykle Carriger serwuje nam mnóstwo
smakowitych żartów przyobleczonych we wstążeczkę z ironii. Dialogi nie są jednak
tak zabawne, jak w części pierwszej. Momentami miałam wrażenie, że były pisane
na siłę.
Część akcji kręci się też wokół wynalazków. Oprócz
parasolki, zdecydowany prym wiedzie eterografor. Jakiś nowy rodzaj telegrafu. Jeśli
ktoś, jak ja, nie ma smykałki do mechaniki, nic nie zrozumie z opisu tego
urządzenia. Dla mnie ważne było to, że przekazuje wiadomości i, że jest dość
istotne dla fabuły (w sumie można by je zastąpić jakimkolwiek innym, bo służy
tylko do przekazywania wiadomości). Przyznam, że kładzenie nacisku w powieści
na nowinki techniczne czasami mnie denerwuje. Ale jest to urok Protektoratu Parasola. W końcu bohaterka
jest zafascynowana nowościami.
Fabuła jest ciekawa, ale coś za długo się
rozkręca. Mogłabym odłożyć przeczytaną w połowie książkę na tydzień i nie
odczułabym jej braku. Ale kiedy już dotrzecie do końca, to będziecie pisali
maile do Prószyńskiego, żeby przyspieszył druk trzeciej. Zakończenie kompletnie
zbije was z tropu. Nie będziecie potrafili zasnąć rozważając różne możliwe jego
rozwiązania.
Nie chcę zdradzać wszystkiego. Będziecie mieli
frajdę odkrywając coraz to nowe szczegóły. W Bezzmiennej naprawdę dużo się dzieje. Ale podejrzewam, że będzie to
najgorsza część z serii. Mam taką małą teorię, która na razie mi się sprawdza,
że drugi tom serii jest zawsze tym najgorszym. W końcu ile można wprowadzać
czytelnika w fabułę? Kiedyś trzeba też podać te nudne szczegóły. Ale Bezzmienna zdecydowanie nadrabia
zakończeniem. Już się nie mogę doczekać Bezgrzesznej.
Dla ciekawskich filmik, jak powstawała okładka
tomu trzeciego. Zamieszczony również na stronie wydawnictwa Prószyński i S-ka.
Mnie się książka bardzo podobała, teraz czekam na trzecią część, ale z funduszami krucho :]
OdpowiedzUsuńPod wpływem Twoich recenzji zakupiłam już tę serię :) Teraz czekam niecierpliwie na dostawę
OdpowiedzUsuńTyle pozytywnych opinii naczytałam sie nt. tej serii, że bardzo poważnie rozważam zakup :)
OdpowiedzUsuńAnianka, widzę, że studentka na UMK! Też studiuję filologię polską! I rok II stopnia. Może się znamy? :D
OdpowiedzUsuńA co do książki, to na mnie ciągle czeka tom pierwszy. ;)
Ja jestem na II roku II stopnia, ale chyba się znamy. Czy nie miałyśmy przypadkiem wczoraj razem zajęć z panem L. do godziny 18.00? :D
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu zapoznać się z tą serią, pierwsza część wciąż przede mną. :)
OdpowiedzUsuńAnianka, przepraszam, że dopiero teraz. :) Tak, najwidoczniej miałyśmy! :D Świat jest jednak mały. :P
OdpowiedzUsuń