sobota, 7 stycznia 2012

Poszła na całość Meggin Cabot




Tytuł: Poszła na całość
Autor: M. Cabot
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2004
Ilość stron: 271


    Nie ma lepszych historii miłosnych, niż te opowiadające o dwojgu ludziach, którzy się nie cierpią. Louise Calabrese (niestety rodzice nie pomyśleli o rymach) właśnie dowiedziała się, że jej były (na którego nota bene zmarnowała 10 lat swojej młodości) właśnie ożenił się ze swoją filmową partnerką, Gretą (Jesus Christ!). A nie byłoby tego romansu, gdyby Lou nie napisała oscarowego scenariusza „Hindenburga”, który miał być prezentem dla Bruna alias Barry’ego. Teraz żałuje, że napisała ten kawałek. Nawet otrzymanie Oscara nie zrekompensowało jej złamanego serca. Ale życie toczy się dalej, a ona musi lecieć na plan kolejnego filmu, którego scenariusza jest autorką – „Gliniarza Zabójcy 4” (Nie wiem jak autorka wpadła na te tytuły, ale są one tak absurdalne, że aż powalająco śmieszne. W kilku słowach oddała banalność Hollywood). Główną rolę gra Jack Townsend, bożyszcze amerykańskich kobiet. Fakt, że ma zgrabny tyłek i umie grać jakoś nie wpłynął na opinię, jaką ma o nim Lou. A ma nie najlepszą. W sumie Jack też za nią nie przepada. Niestety oboje lecą tym samym helikopterem. A potem robi się jeszcze gorzej, gdyż pilot ma zamiar ich zabić. Myślicie, że gorzej być nie może? Nic bardziej mylnego. Helikopter rozbija się, a Jack i Lou lądują sami, zimą w samym środku Alaski. Milusio, nie?
    Cóż, może być jeszcze gorzej. Nie tylko pilot został wynajęty, by ich zabić. Chwilę po katastrofie dopada ich grupa ludzi na skuterach. Ale bynajmniej nie proponują im pomocy. Od razu zaczynają strzelać. Para nie ma wyjścia. Muszą zacząć współpracować, by przeżyć.
    Nie przesadzę, gdy napiszę, że powieść jest fantastyczna. Główni bohaterowie nie powielają żadnego znanego schematu. Każdy obdarzony jest indywidualnymi cechami, a autorka nie pozbawiła ich też wad. Do tego przecudowne dialogi składające się głównie z uroczych przekomarzanek. Nie zabrakło też rękoczynów i gorących uścisków. Myślałby kto, że klimat Alaski ostudzi zapędy Lou i Jacka, ale tak się nie stało. Widać zagrożenie śmiercią podkręca temperaturę. Ludzie chwytają się zachowań najbardziej pierwotnych. A nie ma nic bardziej pierwotnego i celebrującego życie, niż seks.
    Książka ta jest zabawnym kryminałem, który częściowo wybija się ze standardowego schematu. Mamy oczywiście tajemnicę i śledztwo, ale nie kręci się ono wokół morderstwa, choć mamy do czynienia z próbą jego popełnienia. W dodatku bohaterowie właściwie nie mieli nigdy do czynienia z prawdziwym śledztwem. To ludzie filmu. Jedyne morderstwa jakie widzieli, to te na szklanym ekranie. A tu wpadają w sam środek burzy i muszą szybko nauczyć się sobie radzić. Cabot nieźle to wymyśliła. W sumie jest to świetna pisarka, więc nie ma co się dziwić.
    Poszła na całość to historia ucieczki przed zabójcami, opowieść o radzeniu sobie z byłym facetem i nowym facetem oraz parodia Hollywood. Wszystko poprzetykane wartką akcją, gorącym seksem i zjadliwymi żartami. Nie ma to jak docinający sobie bohaterowie. Atmosfera od razu robi się ciekawsza. Rudowłosa Lou, która ma czterech starszych braci i ojca w policji, czy mega przystojniak Jack, bogaty, pewny siebie aktor grający Pete’a Logana, tytułowego Gliniarza Zabójcę. Na kogo stawiacie?
     PS. Pominę sprawę niepasującej do treści okładki. Wina wydawcy.

Baza recenzji Syndykatu ZwB

3 komentarze:

  1. Uwielbiam książki Meg Cabot. Dotychczas przeczytałam ich 38 ;]
    Za też też w najbliższym czasie planuję się zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hm... jakoś nigdy nie wpadły mi w ręce ksiązki Meggin Cabot, nie wiem czemu ale kojarzy mi się Ona z Meg Cabot ale to pewnie dwie całkiem inne osoby :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam romanse przeplatane z przygodą i kryminałem, a ona własnie takie pisze. Przeczytałam chyba z dziesięć jej książek i wciąż mam apatyt na jej produkcje!
    ksiazkowyromans.pl

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...