poniedziałek, 24 października 2011

Bezzmienna Gail Carriger


Tytuł: Bezzmienna
Autor: G. Carriger
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Seria: Protektorat Parasola tom 2 
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 320


   O maj gad! Tylko te słowa przychodzą mi do głowy po przeczytaniu tej części. Początek, jak to początek, trąci nudą, mimo że zaczyna się od przysłowiowego trzęsienia ziemi. Fabuła nie wciągnęła mnie tak, jak w Bezdusznej, więc czytając czułam się trochę rozczarowana. Ale zakończenie! Autorka zrzuca istną bombę atomową! W życiu nie spodziewalibyście się takiego zakończenia. Teraz z niecierpliwością czekam na tom trzeci. Jak mam przeżyć bez dalszego ciągu? Umrę nie wiedzą co tam się dalej stanie.
   Ale zacznijmy od początku. Londyn nawiedziła fala humanizacji. Wszyscy nadprzyrodzeni odzyskują swą śmiertelność, a duchy podlegają egzorcyzmom (czyli odchodzą do niebytu, gdyż ich dusza nie ma już do czego wrócić). Wszystko wskazuje na to, że jest to działanie bezdusznego. I oczywiście podejrzewają o to lady Woolsey. Alexia dość szybko wskazuje na bezmyślność takiego rozumowania, ponieważ kiedy rzeczona fala nadeszła, ona (lady) spała w ramionach swojego hrabiego. A więc ma alibi. W takim razie, co spowodowało masowe uśmiertelnianie? Nie wiadomo, ale okazuje się, że fala zaczęła się przesuwać na północ w stronę Szkocji, by zatrzymać się w okolicach zamku Kingair. O dziwo jest to siedziba byłej watahy hrabiego Woolsey (w tym tomie dowiemy się dlaczego z niej odszedł). Lord Maccon bezzwłocznie wyrusza do Szkocji pozostawiając Alexię samą z całym pułkiem nadprzyrodzonych i wkurzającym majorem Channingiem Channingiem z Channingów chesterfieldzkich rozstawiających namioty w jej ogrodzie oraz z tajemniczą prośbą, by odwiedziła ona modystkę. Zabawna historia z majorem poprzedza wizytę u madame Lefoux i otrzymanie nowego modelu parasolki. Owa madame nie jest, jak się później okazuje, tylko modystką. W dodatku ubiera się jak mężczyzna, choć bardzo szykownie. W międzyczasie spada na nas wiadomość, że panna Hisselpenny wychodzi za mąż za kapitana Featherstonehaugh (kto napisze mi jak powinno się to czytać?). Ale nie jest do końca pewna swej decyzji, wziąwszy pod uwagę jej obściskiwanie się w trakcie powieści z panem Tunstellem – lokajem hrabiego. Alexia nie daje sobie w kaszę dmuchać i szybko opanowuje sytuację. Natychmiast - prawie - wyrusza do Szkocji w ślad za mężem. A ową podróż odbywa sterowcem. Tam ktoś próbuje ją zabić (dwukrotnie), normalka. Hrabina dociera do zamku i zauważa, że to to miejsce jest źródłem humanizacji. Pozostaje tylko odkryć, co właściwie jest tego przyczyną. Mim namiętnych zalotów jej własnego męża, udaje jej się do tego dojść dość szybko. I to na tyle fabuły.
   Jak zwykle Carriger serwuje nam mnóstwo smakowitych żartów przyobleczonych we wstążeczkę z ironii. Dialogi nie są jednak tak zabawne, jak w części pierwszej. Momentami miałam wrażenie, że były pisane na siłę.
   Część akcji kręci się też wokół wynalazków. Oprócz parasolki, zdecydowany prym wiedzie eterografor. Jakiś nowy rodzaj telegrafu. Jeśli ktoś, jak ja, nie ma smykałki do mechaniki, nic nie zrozumie z opisu tego urządzenia. Dla mnie ważne było to, że przekazuje wiadomości i, że jest dość istotne dla fabuły (w sumie można by je zastąpić jakimkolwiek innym, bo służy tylko do przekazywania wiadomości). Przyznam, że kładzenie nacisku w powieści na nowinki techniczne czasami mnie denerwuje. Ale jest to urok Protektoratu Parasola. W końcu bohaterka jest zafascynowana nowościami.
   Fabuła jest ciekawa, ale coś za długo się rozkręca. Mogłabym odłożyć przeczytaną w połowie książkę na tydzień i nie odczułabym jej braku. Ale kiedy już dotrzecie do końca, to będziecie pisali maile do Prószyńskiego, żeby przyspieszył druk trzeciej. Zakończenie kompletnie zbije was z tropu. Nie będziecie potrafili zasnąć rozważając różne możliwe jego rozwiązania.
   Nie chcę zdradzać wszystkiego. Będziecie mieli frajdę odkrywając coraz to nowe szczegóły. W Bezzmiennej naprawdę dużo się dzieje. Ale podejrzewam, że będzie to najgorsza część z serii. Mam taką małą teorię, która na razie mi się sprawdza, że drugi tom serii jest zawsze tym najgorszym. W końcu ile można wprowadzać czytelnika w fabułę? Kiedyś trzeba też podać te nudne szczegóły. Ale Bezzmienna zdecydowanie nadrabia zakończeniem. Już się nie mogę doczekać Bezgrzesznej.
  Dla ciekawskich filmik, jak powstawała okładka tomu trzeciego. Zamieszczony również na stronie wydawnictwa Prószyński i S-ka.


7 komentarzy:

  1. Mnie się książka bardzo podobała, teraz czekam na trzecią część, ale z funduszami krucho :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Pod wpływem Twoich recenzji zakupiłam już tę serię :) Teraz czekam niecierpliwie na dostawę

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle pozytywnych opinii naczytałam sie nt. tej serii, że bardzo poważnie rozważam zakup :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Anianka, widzę, że studentka na UMK! Też studiuję filologię polską! I rok II stopnia. Może się znamy? :D
    A co do książki, to na mnie ciągle czeka tom pierwszy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jestem na II roku II stopnia, ale chyba się znamy. Czy nie miałyśmy przypadkiem wczoraj razem zajęć z panem L. do godziny 18.00? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę w końcu zapoznać się z tą serią, pierwsza część wciąż przede mną. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Anianka, przepraszam, że dopiero teraz. :) Tak, najwidoczniej miałyśmy! :D Świat jest jednak mały. :P

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...